Nolan Bushnell, założyciel firmy Atari, powiedział kiedyś, że wszystkie dobre gry komputerowe mają jedną cechę wspólną: łatwo się ich nauczyć i zacząć w nie grać, trudno opanować je na poziomie mistrzowskim.
W pewnym sensie podobnie jest z językiem angielskim w IT. Opanowanie podstaw na poziomie dającym pewne możliwości komunikacyjne nie jest szczególnie trudne w porównaniu z wieloma innymi językami. Żeby daleko nie sięgać, pomyślmy o przerażeniu, jakie w rozpoczynających naukę polskiego muszą budzić tabelki odmiany z siedmioma przypadkami, trzema rodzajami itd. Nawet zapamiętanie wszystkich angielskich czasowników nieregularnych to przy tym pestka!
Potem jednak „zaczynają się schody” i okazuje się, że osiągnięcie pełnej biegłości w angielskim – czyli odpowiednika poziomu mistrzowskiego w grze komputerowej – wymaga bardzo dużego nakładu pracy. Jak się okazuje, pomimo swojej pozornej prostoty, język angielski kryje liczne pułapki. Przyjrzyjmy się im pod kątem pewnych słów i konstrukcji, które często spotyka się w branży IT.
Jeśli poszperać nieco w historii, okazuje się, że autorom tego zastosowania chodziło prawdopodobnie o to, że scrum w rugby to grupa zawodników, którzy pełniąc różne funkcje zmierzają razem do celu. Ale chodzi o coś więcej – o sam fakt wykorzystania metafory sportowej. Chociaż wiele języków posiada idiomy, które wywodzą się właśnie od takich przenośni (pomyślmy o naszej „krótkiej piłce” albo „grze nie fair”), angielski wydaje się być nimi wprost naszpikowany. W języku biznesowym są to nierzadko mało dla nas zrozumiałe odniesienia do baseballa, np. ballpark figure „liczba szacunkowa” (od piłki, która nie została wybita poza stadion, a więc pozostaje w rozsądnym, możliwym przedziale), touch base „nawiązać kontakt” (dosłownie dotknąć bazy) oraz kilkanaście innych (major league, curve ball, hardball, form the left field, rain check, strike out etc.) I chociaż trudno od uczących się wymagać, żeby stawali się ekspertami sportów czy innych elementów kultury anglosaskiej, nie sposób też nie zauważyć, że pewna otwartość na tę kulturę może ułatwiać naukę słów, wyrażeń i idiomów, ich rozumienie i poprawne stosowanie.
Opisane powyżej zagadnienia mogą się wydawać szczegółami, których opanowanie nie jest konieczne do tego, aby być zrozumiałym. Być może. Ale to właśnie znajomość takich szczegóły składają się na ten upragniony „poziom mistrzowski” – kiedy mówiąc, możemy się w pełni skoncentrować na tym, co chcemy powiedzieć, nie zastanawiając się zupełnie nad tym, jak to powiedzieć. A nasi rozmówcy oceniają tylko i wyłącznie treść tego co mówimy, a nie formę.
Autor: dr Paweł Nowak, dyrektor metodyczny
Oglądanie filmów i seriali w języku docelowym [target language] to świetny sposób na rozwijanie swoich umiejętności językowych. To z pewnością dobra wiadomość dla wszystkich [...] Czytaj więcej
Termin Business English brzmi bardzo profesjonalnie i poważnie, ale czy naprawdę nauczenie się angielskiego biznesowego jest tak dużym wyzwaniem? Język biznesowy to w dużej [...] Czytaj więcej